Wojenna historia Andrzeja Andrzejewskiego ze wsi Góra w woj. wielkopolskim

Dziedzictwo Wielkiej Wojny > Pamięć o Wielkiej Wojnie > Województwo mazowieckie > Wojenna historia Andrzeja Andrzejewskiego ze wsi Góra w woj. wielkopolskim
14 września, 2020r

Wojenna historia Andrzeja Andrzejewskiego ze wsi Góra w woj. wielkopolskim

Jacek Czaplicki (Ostrołęka)

„Dnia 6 sierpnia 1914 r. rano o godzinie 8-mej wyjechałem z Wronek w towarzystwie pp. Buszkiewicza Jana, Kitzmanna Ludwika, Kazińskiego Pawła, Straszewskich Maksymiljana, Antoniego i Juljana, Jankowiaka Szczepana, Budy Michała z Wróblewa oraz przeszło 600 Polaków z okolicy Wronek w wieku 41—45 lat, należących do pospolitego ruszenia. Gdy żegnałem się na dworcu z żoną i córką jedynaczką, ogarnęło mnie jakieś dziwne wewnętrzne uczucie…

O godzinie 9-tej stanęliśmy w Szamotułach w Powiatowej Komendzie Uzupełnień. Moje pierwsze spotkanie było z X. proboszczem Reszelskim z Wronek, ubranym w mundur zwykłego szeregowca, który jednakowoż później wskutek interwencji konsystorza poznańskiego został niebawem z wojska zwolniony…

O 6-tej godzinie wieczorem wyjechaliśmy z Szamotuł specjalnym pociągiem do Poznania, gdzie stanęliśmy o 8-mej wieczorem na głównym dworcu, skąd ruszyliśmy do koszar 6 pułku piechoty na Jeżycach. Staliśmy bez przerwy do jedenastej w nocy na koszarowym podwórzu bez żadnej opieki, wobec czego powstało wśród zebranych ogromne oburzenie i niezadowolenie z takiego obrotu rzeczy. Przez cały dzień nie otrzymaliśmy ani jedzenia, ani wypoczynku, wskutek czego udało się nas kilku towarzyszy broni do miasta, aby spocząć pod dachem matek lub krewnych.

Nazajutrz rano o 5-tej stanęliśmy w koszarach, lecz wobec napływu wielkiej ilości żołnierzy, zezwolono nam do godziny I-szej w południe wyjść na miasto. Udaliśmy się więc do miasta i poszliśmy do spowiedzi i Komunji św. do kościoła św. Marcina. …

Nazajutrz rano o 4-tej przy zbiórce, która się punktualnie odbyła, rozpoczęto dalsze wydawanie rynsztunku, który nie był świetny. I tak zamiast rzemiennego pasa dostaliśmy powrozowy do czyszczenia karabinów, zamiast czapki lub hełmu, musieliśmy zatrzymać nasze kapelusze lub prywatne czapki, buty ciasne i nierówne, uniformy albo formalnie miechy, lub zbyt ciasne, jedynie bielizna była dobra, tak, że bataljon raczej był podobny do pajaców, aniżeli do żołnierzy pruskich.

Punktualnie o 9-tej rano cały już bataljon pod nazwą „Bataljon szamotulskiego pospolitego ruszenia Szamotuły”, pod dowództwem podpułkownika Schluttera, składający się z 1005 ludzi, stał sformowany i podzielony na cztery kompanje. …”
(fragment książki: „Szlakiem jeńców z Turkiestanu do niepodległej Polski” strona: 1 i 2, autor – Juszczak Kazimierz Wawrzyniec)

Juszczak Kazimierz Wawrzyniec służył w szeregach 1. Poznańskiej Dywizji Piechoty nr 83.

I wojna światowa zwana również Wielką Wojną, w której wg szacunków zginęło ponad pół miliona Polaków walczących w mundurach zaborców, a drugie tyle naszych rodaków okaleczyła, została zapomniana i mało się o niej uczy w szkołach.
Ta wojna jest uważana za nie naszą wojnę i nie dba się o pamięć poległych w niej naszych rodaków.
W cytacie we wstępie podałem wspomnienia Polaka zmobilizowanego do armii niemieckiej. Jak inni, nie miał wyboru, został zmobilizowany i musiał walczyć za ojczyznę, którą dla naszych rodaków wtedy była Rosja, Niemcy i Austro-Węgry.
Z naszego powiatu wielu mężczyzn zostało zmobilizowanych do armii rosyjskiej. A ponieważ nasz region leżał wtedy na terenach przygranicznych, to mobilizowani byli kierowani prosto do dywizji, które miały najbliżej na front i z tego powodu szybko trafiali w ogień walk.
Duża część zmobilizowanych mężczyzn trafiła do armii Samsonowa, która już w sierpniu 1914 roku ruszyła przez północne Mazowsze i zaatakowała Prusy Wschodnie.
Wielu z naszych krewnych po klęsce Samsonowa straciło tam życie i spoczęło na tamtejszych cmentarzach. Na cmentarzach, które dziś często są zaorane lub zostały przejęte po II wojnie światowej przez kościół, co często również kończyło się źle dla pochowanych tam naszych poległych.

W 1915 roku ziemie naszego regionu były sceną krwawych walk między armią niemiecką i rosyjską. W obu tych armiach walczyli m.in. Polacy. Wielu choć nie wszystkich można znaleźć na listach strat, gdzie obok nazwiska można przeczytać nazwy miejscowości powiatu ostrołęckiego, przasnyskiego, łomżyńskiego i innych. Spoczęli na cmentarzach, które staram się opisywać i przywrócić pamięć o nich.

Na zdjęciu Andrzej Andrzejewski – portret.


Skontaktował się ze mną Andrzej Andrzejewski, który szukał miejsca spoczynku swojego pradziadka, który również nazywał się Andrzej Andrzejewski.

Andrzej Andrzejewski, urodzony w Roszkowie, zamieszkały w miejscowości Góra (województwo wielkopolskie, powiat jarociński, gmina Jaraczewo), syn Pawła (rządcy) i Wiktorii z domu Kostuszak.

„Z relacji mojej babci (synowej Andrzeja Andrzejewskiego) wiedzieliśmy, że pamiętała jak teść otrzymał wezwanie do wojska, szedł pieszo na stację kolejową w Górze, za wioską odwrócił się w stronę zabudowań, popatrzył i poszedł na pociąg. Nigdy nie wrócił do rodziny.”

„Informacja, gdzie pradziadek walczył i gdzie zginął ukazała się w książce Pani Kazimiery Horyza Pachciarz „Powstańcy Wielkopolscy Ziemi Jaraczewskiej” wydanej w 2015 r.”
[informacje od Andrzeja Andrzejewskiego, prawnuka p. Andrzeja]

Andrzej Andrzejewski zginął w okolicy wsi Cisk w dniu 27 lipca 1915 roku w wieku 41 lat.

Jest prawdopodobnie pochowany na zaniedbanym, częściowo zapomnianym cmentarzu w Cisku. Cmentarz ten ogrodzono w ostatnich latach od strony jednej z ulic. Na jednym z grobów znajduje się kamienna płyta nagrobna z zacierającą się inskrypcją, ufundowana przez rodzinę poległego. W pobliżu tej mogiły rezerwiści z Meppen odtworzyli wygląd paru innych grobów ziemnych.

Część mogił jest nadal czytelna w głębi lasu, jednak czas robi swoje i z roku na rok są coraz mniej widoczne. Brak jest danych co do wielkości cmentarza. Brak też danych o liczbie tam pochowanych, którzy walczyli w mundurach niemieckich i rosyjskich. Przy zakładaniu karty cmentarza w latach 80 XX w. zaobserwowano jeszcze około stu rozproszonych czytelnych grobów ziemnych.

Cmentarzem tym opiekowali się mieszkańcy wsi Cisk, którzy znali pochodzenie pochowanych tam żołnierzy armii niemieckiej, poległych w 1915 roku.

W latach 1944 – 45 żołnierze Armii Radzieckiej zniszczyli cmentarz, zadbane krzyży nagrobnych i ogrodzenia użyli jako podpałki na ogniska oraz jako materiału do budowy okopów.
Po II wojnie światowej cmentarz coraz bardziej ulegał zniszczeniu. Ówczesne władze starały się, by o cmentarzach w gminie Goworowo zapomniano, a niektóre z nich niszczono z premedytacją.
Przez cmentarz w Cisku prowadziła droga gospodarska i składowano tam materiały rolne, przez co setki grobów uległo zniszczeniu.
Obecnie o cmentarz ponownie dbają mieszkańcy wsi Cisk, a akcji tej patronuje pani sołtys Anna Kwiatkowska.

Andrzej Andrzejewski walczył w szeregach 1. Poznańskiej Dywizji Piechoty nr 83, prawdopodobnie jako gefreiter 11. Kompanii 329. Regimentu Piechoty (dane co do konkretnej jednostki wymagają jeszcze weryfikacji).
83. (Poznańska) Dywizja Piechoty na przełomie lipca i sierpnia 1915 roku walczyła i stacjonowała w okolicach wsi Kruszewo, Cisk, Grabowo, Gierwaty, Daniszewo, Zapieczne.
Walki te były krwawe, setki żołnierzy pochodzących z Wielkopolski spoczęło na okolicznych cmentarzach, … zapomnianych cmentarzach.

Na zdjęciu Andrzej Andrzejewski – portret oraz na zdjęciu grupowym – pierwszy od prawej.
Zdjęcia pochodzą z jego domu, gdzie do tej pory mieszka jego wnuczka.
Obecnie zdjęcia są w zbiorach Andrzeja Andrzejewskiego [prawnuka], któremu dziękuję za cenne informacje.

Na zdjęciu Andrzej Andrzejewski – pierwszy od prawej.
5 1 vote
Article Rating
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments