Łuków, gm. i pow. łukowski. Mogiła Stanisława Żeleńskiego na cmentarzu św. Rocha
Leszek Jankiewicz
Stanisław Gabriel Żeleński, urodził się 21 lutego 1873 roku w Warszawie. Był synem kompozytora Władysława Żeleńskiego, a jego braćmi byli literat Tadeusz Boy-Żeleński oraz Edward Żeleński, współtwórca „Zielonego Balonika”. Po ukończeniu studiów na Politechnice Lwowskiej pracował w Krakowie na stanowisku architekta rządowego. W 1900 roku ożenił się z Izabellą z Madeyskich. W 1904 roku stał się właścicielem zakładu wyrobu witraży o nazwie „Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński”. Dzięki jego talentowi pracownia Żeleńskiego odnosiła sukcesy a wyroby były montowane na terenie Galicji i całej Europy. Zbigniew Sroczyński (wnuk S.G. Żeleńskiego) pisze w swej książce pt. „Żeleńscy: rodowód – dzieje rodu Żeleńskich z Żelanki”: „Do 1912 r. wykonano oszklenia witrażowe w 53 kościołach i kaplicach w Małopolsce nie licząc 59 w Krakowie i 27 we Lwowie. Ponadto w 13 obiektach w Księstwie Poznańskim i 16 w Królestwie Polskim, do Paryża, Reims, Londynu, Wiednia, Pragi, Konstantynopola. W Krakowie weszło w modę osadzanie witraży w bramach domów mieszkalnych. Zakład podjął produkcję lamp wiszących i gabinetowych z witrażowymi abażurami.” (1). Mimo upływu lat Żeleński jest uważany za jednego z najwybitniejszych polskich twórców witraży.
W sierpniu 1914 r. 41-letni Stanisław Żeleński, który przed laty służbę wojskową odbył w 11. pułku haubic polowych we Lwowie, jako pozostający w ewidencji oficer rezerwy (16. pułk piechoty Landsturmu z Krakowa) został powołany do wojska. Był adiutantem gen. Tadeusza Rozwadowskiego w dowodzonej przez niego wówczas 12. Brygady Artylerii (2).
W dniu 28 sierpnia 1914 roku Stanisław Gabriel Żeleński został ciężko ranny w bitwie pod Grądami (Borów nad Chodelką) niedaleko Lublina. Generał Tadeusz Rozwadowski w książce „Wspomnienia wielkiej wojny” tak opisuje okoliczności zaginięcia Żeleńskiego: „Miałem koło siebie jedynie ppor. Stanisława Żeleńskiego i ochotnika Aleksandra Skrzyńskiego, więc ich obu musiałem z rozkazami tymi powysyłać. Na prawo całe wzgórze, zajmowane przez brygadę gen. Zaleskiego, wraz z wkopanym w ziemię stanowiskiem jego sztabu, zakrywały tumany kurzu i dymu, a błyski i grzmoty uderzających tam co chwila ciężkich pocisków rosyjskich oraz fontanny ich wybuchów tworzyły około nich jakoby nieprzebytą śmiercionośną ścianę. Na lewo chwilowy grzechot karabinów maszynowych zdawał się już przycichać, a rzadkie padające tam pociski nie wywierały bynajmniej wrażenia poważniejszej walki lub większego niebezpieczeństwa. Podałem więc odjeżdżającym oficerom węzełki do pociągnięcia, nie chcąc z własnej decyzji wskazywać gorszego kierunku jednemu lub drugiemu z tych miłych, bliskich mi i dzielnych towarzyszy. Węzełek, a zatem niebezpieczniejszą znacznie, jak się zdawało, drogę, wyciągnął Skrzyński, tak że gdy ruszył on wkrótce z kopyta i znikł nam z oczu w obłokach fatalnej ogniowej kurzawy, mimo woli odnieśliśmy wszyscy wrażenie, że wątpliwym jest, czy zdoła on dotrzeć żywy do dowództwa brygady, a tym bardziej do nas powrócić. Przeciwnie, co do ppor. Żeleńskiego, jadącego na lewo, w prawie już zupełnie spokojną stronę nikomu z nas nawet nie przyszło do głowy, by to miał być ostatni galop w jego życiu. Zdaje się jednak, że on sam miał jakieś dziwne przeczucie, gdyż, jak później skonstatowano, powiedział on memu staremu ordynansowi, który mu konia podawał, jeszcze kilka słów jakby pożegnania i wyraźne przypuszczenie, że już żywym nie powróci. (…) Dopiero gdy nie było go aż do zmierzchu, a zapytywana o niego przez nowo już założony telefon lewostronna brygada odpowiedziała, że ppor. Żeleński rozkaz przywiózł i przed kilkoma już godzinami odjechał z powrotem, zaczęliśmy z niepokojem za nim poszukiwać. Lecz ani nasze gęste patrole, ani wysłani wreszcie aż do brzegu rzeki Chodla poszukiwawcze oddziały nie zdołały znaleźć żadnego po nim śladu. Dopiero po kilku dniach, gdyż żołnierze nasi zajęli wieś Grądy, dowiedzieli się oni od jej mieszkańców, że ppor. Żeleński, a musi to być on z pewnością, sądząc z opisu jeźdźca oraz konia, wracając przez tę wieś już wieczorem, został znienacka napadnięty przez patrol kozacki i uprowadzonym po krótkiej walce, w której go ciężko ranić miano, a po roku dopiero, po definitywnym zajęciu Lublina, doszła nas smutna wiadomość, że jako ciężko rannego wieziono go przez Lublin, że prosił kogoś z przypadkowo spotkanych znajomych o powiadomienie rodziny, lecz już niestety w czasie dalszego transportu, na stacji w Łukowie życie zakończył. Dzielny oficer, nadzwyczaj miły towarzysz i kolega, a gorący patriota, pracujący od kilku lat w konnym Sokole krakowskim, którego był duszą oraz najgorliwszym instruktorem, zgłosił się natychmiast po wybuchu wojny, pomimo dobiegającej już czterdziestki, na ochotnika mojego sztabu. Wskrzeszenia Ojczyzny, w które tak gorąco wierzył, nie było mu danym niestety dożyć. Padł skłuty i zestrzelany przez kozaków, ubiwszy kilku z nich przed tym z pistoletu, broniąc się zaciekle, a krwią swoją zrosił właśnie ziemię lubelską, z którą od lat młodych rodzinne i serdeczne łączyły go węzły.” (3). Żeleński został pojmany przez żołnierzy rosyjskich i zmarł podczas transportu pociągiem w Łukowie, gdzie został pochowany na miejscowym cmentarzu.
Zachował się wpis w księdze zgonów łukowskiej parafii.
Księga Parafii Przemienienia Pańskiego w Łukowie „Zgony 1913,1914,1915”( rok 1914, pozycja 356, pisane cyrylicą) Tłumaczenie: Aniela Szkodzińska: ”Wydarzyło się w mieście szesnastego/: dwudziestego dziewiątego:/ sierpnia tysiąc dziewięćset czternastego roku o godzinie ósmej wieczorem. Pojawił się…. (Igor?) Różycki pięćdziesiąt siedem lat i Walerian Stopnicki czterdzieści dziewięć lat mający obywatele miasta Łukowa i powiedzieli, że piętnastego/: dwudziestego ósmego:/sierpnia bieżącego roku o godzinie trzeciej po południu w sanitarnym pociągu numer 809, zmarł na skutek ran odniesionych na wojnie Stanisław Żeleński/:Stanisław Żeleński( wstawka łacińska):/ lejtnant…….. (dwunastej piechoty?) Austriackiej armii, lat około trzydziestu mający, syn nieznanych rodziców. Zgodnie z prywatnym listem znalezionym przy zmarłym, została po nim owdowiała żona Iza Żeleńska. Po naszym upewnieniu się o śmierci Stanisława Żeleńskiego, ten akt zgonu został przeczytany, obecnym i przez nas podpisany. Poprawka. W pierwszej linijce tego aktu po słowie „miasto” opuszczono słowo „Łuków”. Proboszcz …(sporządzający ?,spis?, streszczenie?) akty stanu cywilnego (podpis nieczytelny księdza?). (4).
Na tabliczce widniał napis:
S + P
STANISŁAW ŻELEŃSKI
RANIONY POD LUBLINEM
27 SIERPNIA 1914 ROKU
ZMARŁ 28 SIERPNIA
W ŁUKOWIE
POKÓJ JEGO DUSZY I CZEŚĆ
PAMIĘCI DZIELNEGO POLAKA
Żona Żeleńskiego, po uzyskaniu potwierdzenia jego śmierci, podjęła starania o zezwolenie na ekshumację. Mimo pozytywnego nastawienia władz wojskowych nie udało się sprowadzić zwłok Stanisława Żeleńskiego do Krakowa.
Mogiła Śp. Stanisława Żeleńskiego nadal istnieje – jest to grób ziemny w opasce betonowej zlokalizowany na bocznej, trawiastej alejce, poza regularnymi kwartałami grobów. Na betonowej poduszce napis:
ŻOŁNIERZ POLSKI
ŻELEŃSKI
STANISŁAW
ZMARŁ Z RAN W 1916 r. (*)
CZEŚC
JEGO PAMIĘCI
* błędna data
Przypisy:
- KG., Stanisław Gabriel Żeleński (21.02.1873-28.08.1914), https://www.austro-wegry.eu
- Ibidem
- Ibidem
- http://barwyszkla.pl/
Materiały zamieszczone w serwisie są chronione prawem autorskim i mogą być wykorzystywane przez użytkowników zgodnie z licencją Creative Commons BY-NC-ND, tj. umożliwiającą użytkownikom serwisu kopiowanie i rozpowszechnianie utworu pod warunkiem uznania autorstwa, tylko do użytku niekomercyjnego i bez utworów zależnych.
https://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/4.0/